Any-burger

Zastanawiam się, jakim cudem burgery NIE były pierwszą myślą, która przyszła mi do głowy, kiedy zaczynałam pisać bloga o tym, co amerykańskie… Ale stało się. Nadrabiam teraz:)

Dla wielu osób hamburger to synonim Ameryki. No to niespodzianka – zarówno danie, jak i jego nazwa, są wymysłem Niemców. Co prawda Niemców, którzy emigrowali do Stanów, ale jednak. Doniosły moment pierwszego przygotowania burgera odnotowano w 1904 roku, a jednym z najstarszych lokali serwujących ten specjał w USA jest Louis Lunch w New Haven (Connecticut). Tam mięsko nadal opieka się na starym żeliwnym grillu na gaz i podaje bez ketchupu czy musztardy – wyobrażacie sobie? 😉

Hamburgerownia Louisa Lassena (zdjęcie pochodzi z tej strony)

Najprostsze wersje tej popularnej na całym świecie kanapki zna każdy – za sprawą McDonald’s czy Burger Kinga. Można je lubić albo je bojkotować, ale na zmęczenie po imprezie nie istnieje nic lepszego. Darmowe cheeseburgery w wersji very basic dostaje się za darmo, kiedy Chicago Bulls wygra mecz i uzbiera 100 punktów (lubię takie promocje). A w Wendy’s serwują kanapki z kwadratowymi kotletami.

Bardziej wyszukane burger-dania można znaleźć w najrozmaitszych sieciach restauracji. Podobne każdy bez problemu zrobi sobie w wersji home-made. Nawet jeśli nie będą prawdziwie amerykańskie, to zdrowsze;)

W Polsce regularnie (a może przesadziłam) spotykamy się na burgerach w T.G.I. Friday’s. Uprzedzam pytania: nie, nikt mi nie płaci za reklamę;) Skupię się na ich menu, bo tam po prostu najczęściej bywam. Poza tym, in here, it’s always Friday;)

Dla poszukiwaczy przysmaków zza oceanu na pierwszy ogień polecam klasycznego burgera ze stopionym serem albo coś bardziej skomplikowanego – kanapkę z podsmażanym bekonem i sosem na bazie Jacka Danielsa. W zestawie zawsze jest masa frytek i odrobina witamin w postaci warzywa.

Zainteresowanym innymi miejscami, gdzie można spróbować amerykańskich specjałów, polecam też inne US-restaurants w Warszawie: Jeff’s (a nawet dwa), Pink Flamingo, w której zupełnie przy okazji można wynająć cadillaka na ślub, i oczywiście moje ulubione Chicago’s. Tam chicagowski burger przyrządza się z następujących składników: wołowina, ser, boczek, pomidor, ogórek, cebula; a podaje z frytkami – naturalnie – i smażonymi krążkami cebuli.

Zgłodniałam, wracam niedługo! 😉

A tak wyglądały początki kanapki BigMac

(zdjęcie pochodzi ze strony starereklamy.za.pl)

PS. OMG. Właśnie zobaczyłam, że w meny Friday’s jest key lime pie!!! Muszę spróbować. Ktoś chętny na wspólną degustację? 😉

Reklama
Comments
3 Komentarze to “Any-burger”
  1. Michał Kopera pisze:

    ja do TGI z Tobą Patka zawsze chętnie. Choć muszę przyznać, że ostanio byłem na burgerze i zawiodłem się nieco – mięso było krwiste prawie surowe :/. Ale bugery kocham na równi z USA, nie ma dnia żebym o nich nie myślał 🙂

    • Patka pisze:

      Krwiste nie krwiste, zawsze można sprawdzić, czy jakość nie wróciła do normy:D

      I już prawie chciałam zapytać, czy pisząc, że myślisz o nich codziennie, chodziło o burgery, czy o USA – ale uznałam, że wiem, co odpowiesz;)

Trackbacks
Check out what others are saying...
  1. […] burgerów i dlaczego sieci tego niezdrowego przecież żarcia są takie popularne, polecam wpis Any-burger. Share this/Podziel się :)Dodaj do ulubionych:LubięBądź pierwszą osobą, która doda ten do […]



Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

%d blogerów lubi to: