Puerto Rico
Jedną z największych zalet Ameryki jest to, że chociaż wszędzie jest daleko, to jednak do tego „wszędzie” można szybko i tanio dolecieć.
Np. do Puerto Rico.
Do dzisiaj mam ogromne wyrzuty sumienia, że to przeze mnie pobyt w tym kraju trzeba było skrócić o jeden dzień (ci, którzy wiedzą, o co chodzi, powinni mi w końcu wybaczyć – błagam!). Z wielu powodów. Po pierwsze, to piękne miejsce. Po drugie, panowała tam rewelacyjna pogoda, która z pierwszymi przymrozkami w Chicago wygrywała – i to miażdżącą przewagą głosów;). Po trzecie, to chyba najmniej amerykański kawałek amerykańskiego terytorium – a takie zjawisko warto zobaczyć. Po czwarte – to w Portoryko znajduje się siedziba Bacardi. Polecam zwiedzanie fabryki połączone z degustacją. Ale to drugie polecam PO śniadaniu.
„Państewko” jest na tyle małe, że w cztery dni udało nam się zjechać je prawie wzdłuż i wszerz.
Ale wystarczyło na zwiedzenie między innymi stolicy, czyli San Juan. Największe wrażenie zrobiły na mnie wąskie uliczki, placyki pełne gołębi i zachód słońca spędzony na soczyście zielonej trawce w dawnej fortyfikacji. To tam szalony student z Polski Michael Max Kopera nagrał reportaż na miarę nagrody Grand Press – o amerykańskich dolarach, polskich studentach i rumie. Ukłony:)
Wcześniej ten sam student wykąpał się w fontannie razem z zasługującą na Grand Press w nie mniejszym stopniu autorką tego tekstu.
Kolejnym puntem wycieczki było obserwatorium Arecibo. Atrakcja turystyczna przywitała nas upałem i niedziałającym automatem z napojami, ale radioteleskop o największej pojedynczej czaszy na świecie (cytuję encyklopedię;), który trafił na wielki ekran za sprawą Bonda i „Golden Eye” było naprawdę warto zaliczyć.
W Rincon na zachodnim wybrzeżu powstał szalony plan samobójstwa wśród fal, na które odważyłby się wypłynąć tylko doświadczony surfer – na szczęście zadowoliliśmy się sesją zdjęciową na plaży i pojechaliśmy dalej. Między innymi do wspomnianej fabryki Bacardi.
Mogłabym tak wspominać do wieczora, ale nawet w pracy nikt nie ma tyle czasu wolnego, żeby to przeczytać. Krótką wzmianką uczczę jeszcze słynny hostel Panamericano, do którego samochody wjeżdżają białe, a wyjeżdżają czarne; w którym straszą wielkie kondory i gryzą malutkie robaczki; i w którym trzy osoby mogą przenocować za 15 dolarów (15 dolarów!).
I na deser eksplorowanie rafy koralowej w miejscu poleconym przez niezawodnego Jorge? Jaime? This is a very good snorkelling area, my friend!
All pictures by Jersey 🙂 (a przynajmniej większość)
PS. O Puerto Rico na pewno jeszcze napiszę. Spodziewajcie się!
https://skoknablog-zingtravel.fb.adcode.pl/widget/index/id/4fba013fc566587868000003
🙂
się kojarzy piosnka 😀 ajajajajaja płortoriko 😛 fajna miejscówa trzeba jechac :]
Miejsce bardzo, bardzo, bardzo polecam:)
I dokładnie tej piosenki wtedy słuchaliśmy!
Super informacje, dzięki. Własnie szykujemy się na urlopik, więc zupełnie przypadkowo trafiłem na wasza stronę. Jeszcze raz dzięki i pozdrawiam z Miami tym razem. 🙂
Z Miami do Portoryko jest już rzut (amerykańskim) beretem, dlatego polecam i bardzo zachęcam:) Zresztą, można znaleźć doskonałe promocje na bilety lotnicze także z innych miast USA i… wybrać się na wyjątkową wycieczkę na Karaiby. Pozdrawiam również:)