Meet Mitt
– Wizyta w Polsce jest ze strony Romneya niewątpliwie miłym gestem, lecz nie powinniśmy nadawać jej zbyt dużej rangi. Jeżeli republikanin wprowadzi się do Białego Domu, nie będzie to oznaczało automatycznej poprawy naszych stosunków z Waszyngtonem – napisał o wizycie Mitta Romneya w naszym kraju Marek Magierowski z „Rzeczpospolitej”. – Wielu przedstawicieli polskiej prawicy widzi w Romneyu nowego Reagana, który nazwie Rosję Imperium Zła i zahamuje jej mocarstwowe aspiracje w Europie Środkowej i Wschodniej. Nie możemy jednak zapominać, że prezydent Stanów Zjednoczonych dba przede wszystkim o interesy własnej ojczyzny, a nie o interesy Polski czy Gruzji.
Nawet jeśli tak będzie (a pewnie będzie), odwiedziny amerykańskiego polityka to poważne i prestiżowe spotkanie. W Gdańsku Romney spotkał się z premierem Tuskiem, z którym rozmawiał m.in. o gospodarce obydwóch krajów, Unii Europejskiej i sytuacji na Bliskim Wschodzie…
…a następnie z Lechem Wałęsą, który później w wywiadzie dla radia TOK FM mówił, że podczas rozmowy z Mittem Romneyem odniósł „wrażenie, że amerykański kandydat widzi, że wartości toby było coś, co dawałoby szanse w XXI wieku, w czasie kryzysu. Chciałbym, aby ktoś, kto ma nowe pomysły, miał coś do powiedzenia w supermocarstwie.”
Tyle o zaletach, a jakie wady wytknął Romneyowi nasz były prezydent? „Wydaje mi się, że Romneyowi brakuje luzu. Ma poczucie humoru, ale zbyt poważnie to wszystko traktuje. Nie widzi, że ludzie chcą powagi, ale luźno podawanej”, stwierdził Wałęsa. Podobnie jak mój osobisty doradca ds. politycznych, Michael Max Cooper, który też zwraca ogromną uwagę na brak charyzmy republikanina.
O tym, co często najbardziej interesuje Polaków, czyli o wizach, nie udało się porozmawiać… (ale przecież i tak nie wiadomo, czy Romney będzie miał cokolwiek do powiedzenia w tej sprawie;).
Przed 18:00 Romney udał się na Westerplatte z prezydentem Gdańska Pawłem Adamowiczem i dyrektorem Muzeum II Wojny Światowej Pawłem Machcewiczem i wraz z żoną Ann oraz synem Joshem złożył wieniec pod Pomnikiem Obrońców Wybrzeża. Josh wytrwale pomaga ojcu od początku kampanii, a że jest medialny, to kamera go lubi. Na niektórych zdjęciach wygląda trochę jak młody Tomasz Lis, więc może jednak twarz determinuje predyspozycje? 😉
Na być-może-prezydenta USA czekały na ulicach Gdańska tłumy – jak na gwiazdę przystało, a nawet jeśli ktoś jest zdeklarowanym pro-demokratą, musi przyznać, że pan Romney wygląda jak aktor z co drugiego amerykańskiego serialu.
Wizyta została obkomentowana na prawo i lewo w polskich mediach, ale także amerykańscy dziennikarze byli nią żywo zainteresowani. Największe zdziwienie wzbudził w nich fakt, że skandowano nazwisko Obamy (szok) oraz że pojawił się transparent popierający Rona Paula (też szok). Odezwała się też Europa: Mitt Romney ostro skrytykuje Rosję, to będzie nowa zimna wojna – niezbyt dalekie od tak kontrowersyjnych treści pojawiły się nagłówki np. w brytyjskim „The Guardian”. Anglików zdziwiło też pewnie to, że po serii gaf, jakie Romney popełnił w ich kraju, w Polsce pierwszy dzień minął spokojnie i dyplomatycznie.
Co dzisiaj w planie? W Warszawie Romney wystąpi w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego i wygłosi wykład na temat „Stany Zjednoczone – Polska. Relacje i wartości wolności”. Amerykanin złoży też kwiaty pod pomnikami Bohaterów Getta i Powstania Warszawskiego oraz przed Grobem Nieznanego Żołnierza (przypominam, że w stolicy już zaczęły się obchody rocznicy Powstania Warszawskiego). Spotkał się już z prezydentem Komorowskim, a także z szefem MSZ, Radosławem Sikorskim.
Wczoraj przebieg odwiedzin republikanina można było śledzić minuta po minucie na portalu Gazeta.pl (o tu). Dzisiaj na pewno ciąg dalszy rzeczowych informacji i kąśliwych smaczków ze strony dziennikarzy;)
Who is Mitt?
Nie każdy śledzi politykę USA, więc wypadałoby o bohaterze tego wpisu kilka słów backgroundu napisać (właśnie przeczytałam na głos to zdanie i dochodzę do wniosku, że jestem mistrzem inwersji;).
Przede wszystkim, żaden Mitt, tylko Willard – bo tak brzmi pierwsze imię pana Romneya. Urodził się w Detroit 12 marca 1947 roku. Jego mama Lenore zrezygnowała dla rodziny z kariery aktorskiej (już wiemy, po kim ten uśmiech), a tata George, mimo skromnego pochodzenia i faktu, że nigdy nie ukończył college’u, dotarł aż na stanowisko gubernatora Michigan. Romney, tak jak i jego ojciec, jest członkiem Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich, mormonem. Swoją żonę Ann poślubił w 1969 roku i od tamtego czasu żyją długo i szczęśliwie (choć zaliczyli wiele przeciwności losu, np. chorobę Ann), mają pięciu synów i osiemnaścioro wnucząt.
Kandydat na prezydenta USA spędził większość życia w sektorze prywatnym i dlatego tak dużą wagę przykłada do małych, malutkich i tych większych przedsiębiorstw.
W 2002 roku został Gubernatorem Massachusetts (urząd sprawował do 2007 roku i przez te kilka lat udało mu się podbudować gospodarkę stanu, nieco zmniejszyć bezrobocie i stworzyć nowe miejsca pracy). W 2008 ubiegał się o nominację Partii Republikańskiej w wyborach prezydenckich, ale w prawyborach nie uzyskał wystarczającego poparcia i ostatecznie wycofał swoją kandydaturę w lutym ‘08.
Co dalej – to się dopiero okaże.
Koszulki i naklejki dla fanów Romneya
Gdyby ktoś na fali euforii zwiazanej z odwiedzinami kandydata na najpotężniejszego człowieka na świecie (!) zechciał przystroić się w wyborcze gadżety Mitta Romneya, w sklepie na oficjalnej stronie ma do wyboru na przykład koszulki w stylu vintage za 24,5 dolara:
plakat z jednym z haseł kampanii:
a dla mam – romneyowe stickery:
Myślicie, że dla zachowania równowagi, dziennikarskiej rzetelności i politycznej poprawności przydałby się teraz artykuł o Baracku Obamie? 🙂