Bath&Body Works. Zwłaszcza w Mikołajki
Nie wiem, na ile polski rynek jest niedojrzały, żeby do masowych odwiedzin jednego z sieciowych sklepów wystarczyło obklejenie miasta billboardami z napisem Ukochane zapachy Ameryki – ale ja jak najbardziej znajduję się w grupie, do której komunikat trafił.
I to tak dogłębnie, że od momentu otwarcia pierwszych salonów Bath&Body Works (w Złotych Tarasach i Galerii Mokotów w Warszawie) pojawiłam się tam już wielokrotnie, doskonale poznałam asortyment i już prawie skończyłam planowanie, jaki kosmetyk dam poszczególnym członkom rodziny na Gwiazdkę. Siebie też można zaliczyć do członków rodziny, prawda? 😉
A podobnie jak ja musiało pomyśleć sobie setki warszawiaków, bo wczoraj wieczorem sklep przeżywał prawdziwe oblężenie, a ekspedientki uwijały się z pakowaniem mniejszych i większych paczuszek. I wcale się nie dziwię, bo przecież kosmetyki jako prezent (mikołajkowy też) sprawdzą się prawie zawsze, to na dodatek te z Bath&Body Works mają limitowane świąteczne edycje i śliczne, słodkie opakowania.
Po zajrzeniu na stronę internetową marki – www.bathandbodyworks.com – już wiem, co poza zapachem i mikołajkowym szałem tak magicznie ciągnie mnie w jej stronę…
Kosmetyki pochodzą z Midwestu, my place in the US. Straight from the Heartland. Marka narodziła się w 1990 roku w New Albany w stanie Ohio i tam zaczęła podbijać serca (i nozdrza) Amerykanów, po czym rozprzestrzeniła się w kolejnych stanach, a później także w innych krajach na całym świecie.
Nie wiem, ile prawdy jest w tym, że pracownicy nie ustają w poszukiwaniach idealnych zapachów dla pań, panów oraz do wnętrz, ale na pewno udaje im się te idealne wonie znaleźć.
– W Bath&Body Works zabawa zapachem jest najważniejsza. Głównym celem jest zaangażowanie klienta w tę zabawę, tak, by znalazł ulubiony zapach dla siebie i dla swojego domu – mówi Monika Ostrach z firmy Alshaya Poland Sp. z o.o., we współpracy z którą marka otwiera swoje sklepy w Polsce. – Przez ostatnią dekadę Bath & Body Works zrewolucjonizowało przemysł kosmetyków pielęgnacyjnych poprzez wprowadzenie wręcz apetycznych kosmetyków rozpieszczających zapachem: żeli pod prysznic, balsamów, świeczek i akcesoriów. A skupiając się na kreowaniu najlepszych produktów i kładąc nacisk na innowacyjność, Bath&Body Works staje się jedną z najważniejszych marek kosmetycznych w USA.
Tyle formalności. A teraz napiszę, czym to naprawdę pachnie… Bo zakupy w Bath&Body Works to znacznie więcej niż zakupy – to prawdziwe doświadczenie, sama przyjemność. Kiedy wchodzicie do sklepu, wita Was nie tylko piękny zapach, ale i uśmiechnięta pani, która pomoże dobrać idealny kosmetyk w razie potrzeby.
I mnóstwo, mnóstwo kolorów – różowe, zielone, niebieskie i pomarańczowe buteleczki stoją wszędzie, na każdej półce niemal od podłogi do sufitu. Kosmetyki przeznaczone są nie tylko dla ciała (i ducha), ale i dla domu: w Bath&Body Works można kupić niespotykane chyba gdzie indziej w Polsce „mobilne” odświeżacze powietrza w kształcie sowy, pieska albo muffina. Są też słodko-różowe kosmetyczki, błyszczyki, spraye do pomieszczeń i masa innych pachnących pierdółek.
Ale sednem marki są jednak kosmetyki do ciała. A dokładnie całe ich serie:
Signature, czyli ponad 25 zapachów zamkniętych w buteleczkach balsamów do ciała, żeli pod prysznic, peelingów i mgiełek zapachowych.
Kolekcja Antybakteryjna – o dziwo, tzw. sanitajzery też mogą pięknie pachnieć, a nawet odżywiać, nawilżać i jeszcze cudownie wyglądać! Do każdej buteleczki z żelem można dokupić uchwyt na nią w ulubionym kolorze albo przedstawiający np. sowę lub pingwina.
Slatkin&Co. to ekskluzywna i wiodąca w Stanach marka zapachów do domu, oferująca najwyższej jakości świece i spraye stworzone przez mistrzów branży perfumeryjnej (tyle wiem z opisu), a do tego umieszczonych w metalowych, ażurowych osłonkach, które stanowią dodatkową wartość estetyczną.
C.O. Bigelow to natomiast produkty naturalne i preparaty upiększające. Marka rozpoczęła działalność już w 1838 roku jako rodzinna firma produkująca produkty apteczne – a dziś pod szyldem Bath&Body Works pomaga osobom z problematyczną cerą.
Aromatherapy, czyli coś, na czym marka zna się najlepiej;) To produkty o pielęgnacyjnych i aromaterapeutycznych właściwościach wpływających na ogólną poprawę samopoczucia.
True Blue SPA: kosmetyki w stosunkowo przystępnych cenach, zawierające składniki o działaniu relaksującym i odprężającym oraz akcesoria do pielęgnacji całego ciała. Jako że ostatnio jest moda na wszystko, co SPA, linia jest bardzo trendy i cieszy się dużym powodzeniem.
Bath&Body Works posiada ponad 1700 salonów w Ameryce Północnej, na Bliskim Wschodzie i w Turcji. Jest częścią firmy Limited Brands, Inc., która posiada również marki takie jak Victoria’s Secret, La Senza czy nieznane w Polsce Henri Bendel, White Barn Candle Co., i C.O. Bigelow Apothecary.
To jaki zapach będzie Waszym pierwszym z Bath&Body Works? 🙂
***
Powyższy artykuł nie jest sponsorowany, nie zostałam zmuszona do jego napisania przez pracowników firmy ani nie mam żadnych innych interesów w pisaniu o tej marce. Podobnie jak w przypadku wszystkich innych materiałów na blogu. Amen! 🙂
Uwielbiam! Na zimę Secret Wonderland lub Apple Candy.:-)
Są świetne! I jeszcze te smakowite nazwy…! Mmm 🙂