Pan Tadeusz z Krainy Oz
Bujda o magii, piesku i nienaoliwionym robocie miałaby pełnić funkcję epopei narodowej? Tak, jeśli mowa o Ameryce i jeśli mowa o „Czarnoksiężniku z Krainy Oz”. To właśnie ekranizacja książki pod tym samym tytułem z 1939 roku okazała się kamieniem milowym w kinematografii Stanów Zjednoczonych. W Europie wybuchała wojna, a Amerykanie zachwycali się filmem w technikolorze, łączącym piękną, baśniową historię w tle z arcydziełem realizacyjnym na niewidzianą dotychczas skalę.
„Czarnoksiężnik z Krainy Oz” (początkowo „The Wonderful Wizard of Oz”) to powieść autorstwa L. Franka Bauma wydana w 1900 roku w Chicago. Była pierwszym utworem fantasy w amerykańskiej literaturze dla dzieci, a dziś jest zaliczana do klasyki gatunku.
Pamiętacie tę historię? Mała Dorotka mieszka z ciotką i wujkiem na farmie w Kansas, a jej najbliższym przyjacielem jest piesek Toto. Pewnego dnia Toto gryzie panią Gulch, niesympatyczną współwłaścicielkę farmy, a ta postanawia go uśpić. Dorotka postanawia uciec z domu, żeby zapobiec stracie czworonoga, jednak spotkany przypadkiem profesor namawia dziewczynkę na powrót do wujostwa. W czasie ich drogi powrotnej, w dom uderza tornado i porywa Dorotkę wraz z psem i budynkiem, a następnie przenosi bohaterów do magicznej krainy Oz… Żeby móc wrócić do wujków, Dorotka postanawia odnaleźć potężnego czarownika, i prosić go o pomoc. Po drodze spotyka Cynowego Drwala, Stracha na Wróble i Tchórzliwego Lwa (jak ja się ich bałam, kiedy byłam dzieckiem!). Nowi przyjaciele też chcą prosić Czarnoksiężnika o pomoc i spełnienie ich najskrytszych pragnień. Cynowy Drwal marzy o prawdziwym sercu, Tchórzliwy Lew – o odwadze, a Strach na Wróble – o mądrości. Gdyby nie Zła Wiedźma, ich droga byłaby o wiele przyjemniejsza i prostsza, ale i cała historia mniej spektakularna…
W 1939 roku w roli Dorotki wystąpiła nieco podstarzała jak na dziecięcą rolę, bo aż (!) 17-letnia Judy Garland.
Tej wiosny na ekrany kin trafia nowa wersja „Czarnoksiężnika…”, „Oz Wielki i Potężny” – oto jej zwiastun:
„Oz: Wielki i Potężny” Sama Raimiego być może nie odciśnie podobnego piętna w dziejach światowej kinematografii. Z pewnością jednak realizacyjny rozmach produkcji olśni każdego – przeczytałam w jednej z recenzji. Barwy i odcienie, w których skąpana jest kraina Oz, porażają bowiem zmysł wzroku, przeniesione z kart powieści L. Franka Bauma wyimaginowane zwierzęta i rośliny są nie mniej rzeczywiste od tych prawdziwych, a mimika wykreowanych przez komputer postaci (porcelanowej dziewczynki i latającej małpy w stroju boya hotelowego) wygląda równie naturalnie, co szerokie uśmiechy serwowane co i rusz widowni przez Jamesa Franco. Krótko mówiąc, film reżysera „Spider-Mana” i „Martwego Zła” to uczta dla zmysłów.
Chociaż dziś nie jestem już tak zafascynowaną magią i nie każdy film, w którym pojawia się piesek, rzuca mnie na kolana, to jednak przez wzgląd na wielkiego poprzednika tej ekranizacji oraz na cudowne wspomnienia z dzieciństwa, jakie wiążą się z Oz, na pewno wybiorę się na ten film do kina.
A jeśli magia Czarnoksiężnika odcisnęła wpływ nie tylko na kinematografii, ale i na Waszej psychice, przemyślcie wstąpienie do międzynarodowego klubu Oz – istnieje taki! Sprawdźcie tutaj.
O wielkim sukcesie historii świadczyć może także fakt, że setki panien młodych na całym świecie urządza wesela inspirowane Oz:
A tu jeszcze garść innych pomysłów na party a la Oz w Krainie Czarów: http://www.brit.co/oz-party/. Bajkowe i smakowite :).
***
„Oz The Great and Powerful”. Już w kinach!
Świetna recenzja 🙂