Niania z Chicago

Od 9 maja do 23 czerwca w Leica Gallery Warszawa można oglądać zdjęcia, za którymi stoi jedna z najbardziej niesamowitych zagadek w historii fotografii.

Mnie fascynuje nieprzerwanie, od kiedy tylko dowiedziałam się o jej istnieniu. A właściwie o istnieniu jej zdjęć, zupełnie niezwykłych – w przeciwieństwie do tego, jak zwykłą osobą o równie zwykłym zawodzie była za życia Vivian Maier. Niania o duszy artystki-fotografa.

Historia zdjęć Vivian wydaje się bajkowa. W 2007 roku John Maloof kupuje na wyprzedaży garażowej negatywy. Skanuje pierwsze z kilkunastu tysięcy negatywów. Jest zauroczony zdjęciami, ale nie ma pojęcia, kto jest ich autorem. Przez Internet wysyła w świat kilka pierwszych klatek i pyta, czy ktoś nie zna fotografa – można przeczytać w opisie wystawy na stronie Leica Gallery Warszawa, która jest organizatorem eventu. To, czego się dowiaduje, jest historią równie fascynującą jak kadry Vivian Maier. Od lat 1950 fotografowała ona ludzi na ulicach Nowego Jorku i Chicago, (…) nie uczyła się nigdzie robić zdjęć, nie zostawiła kolekcji książek ani albumów mistrzów fotografii, a zdjęć nie pokazywała nawet bliskim. A jednak współcześni kuratorzy, krytycy sztuki i kolekcjonerzy porównują jej fotografie do mistrzów takich jak Elliot Erwitt, Jaques Lartigue, Diane Arbus, Garry Winogrand. Jej prace wystawiły muzea w Paryżu, Nowym Jorku, Londynie, a wystawy jej zdjęć pobijają rekordy popularności.

Vivian Maier 3

Vivian Maier, przypomnę to nazwisko jeszcze raz – bo warto je zapamiętać. Ta piekielnie zdolna artystka urodziła się w Nowym Jorku w 1926 roku, ale mieszkała także we Francji (stamtąd pochodziła jej matka). W 1951 roku powróciła do USA, a w 1956 roku przeprowadziła się do Chicago. Pracowała jako niania. Nic szczególnego, ale w tamtych czasach kobietom trudniej było dostać zatrudnienie w profesji innej niż nauczycielka, szwaczka czy właśnie opiekunka dzieci.

Szczególne było za to zachowanie niani. W wolnych chwilach zabierała aparat fotograficzny (najczęściej dwuobiektywowy Rolleiflex) i uwieczniała na zdjęciach ulice NYC i Chicago – w prosty, ale szalenie ciekawy sposób.

Żyła bardzo skromnie i z tego, co wiadomo, samotnie. Jeśli fotografia była dla niej odskocznią od szarej rzeczywistości, to – choć czarno-biała – spełniała tę funkcję doskonale. Jej zdjęcia to zupełnie inny świat, mimo że uwieczniała wyłącznie to, co działo się w mieście. Miała jednak oko do specyficznych miejsc i dzięki temu pokazała na zdjęciach to, co mało kto dostrzegł „na żywo”.

Vivian Maier 1

Vivian Maier 4

Nigdy nie pokazała nikomu swoich prac, a po pewnym czasie przestała w ogóle wywoływać negatywy. Zmarła w 2009 roku.

I gdyby nie przypadek oraz dociekania Johna Maloofa, świat nie miałby okazji raczyć oczu tymi fotografiami. Szkoda, że Maloof nie zdążył zapytać o te zdjęcia samej artystki. Kiedy dotarł bowiem do informacji na jej temat oraz ostatnich pracodawców niani, okazało się, że Maier zmarła kilka dni wcześniej.

W „Rzeczpospolitej” znalazłam ciekawy artykuł na temat artystki. Kobieta, która sławę miała za nic – tak brzmi jego tytuł. W ogromnych butach i płaszczu wyglądała jak Mary Poppins, tylko zamiast parasola nosiła ze sobą aparat fotograficzny – czytamy. Robiła nim tysiące zdjęć, którymi nie interesował się nikt. I zapewne pozostałyby niezauważane, gdyby nie to, że (…) Maloof kupił na jednej z garażowych wyprzedaży, za 389 dolarów, pudełko z negatywami. (…) Podobnie jak Henri Cartier-Bresson była bardzo spostrzegawcza, umiała znaleźć coś, co warto utrwalić w kadrze nawet w koszu na śmieci.

Zachęcam do lektury tego tekstu, ale jeszcze goręcej zapraszam do obejrzenia zdjęć niani, której bajkowe zdjęcia ukazują już nieco zapomnianą twarz amerykańskich miast sprzed kilku dekad.

Vivian Maier 2

Znajomi artystki są przekonani, że byłaby wściekła, wiedząc o swoich fotografiach okrążających kulę ziemską i odwiedzających kolejne galerie w największych metropoliach. Dobrze, że za życia nikt nie zrobił jej takiego „świństwa”, wbrew jej woli i osobowości; dzięki temu Maier mogła pozostać anonimowa i w dowolnej chwili uciekać w swój magiczny świat.

Ale jeszcze lepiej, że po jej śmierci ktoś odważył się te zdjęcia pokazać. Są wyśmienite.

Kadr z filmu „Szukając Vivian Maier”

 ***

Vivian Maier, Amatorka
9.05 – 23.06.2014

Leica Gallery Warszawa, ul. Mysia 3, II piętro

Galeria czynna: poniedziałek-sobota 10:00-20:00, niedziela 12:00-18:00

bilet normalny – 10 zł
bilet ulgowy – 5 zł
katalog – 25 zł (od ceny katalogu odliczany jest koszt biletu wstępu)

Poniedziałek: wstęp wolny

Bilety ulgowe przysługują:

– uczniom i studentom
– nauczycielom
– emerytom, rencistom, osobom powyżej 65 roku życia
– rodzinom i grupom powyżej 3 osób

Bezpłatny wstęp dla dzieci do lat 10.

Partner wystawy: Gutek Film, dystrybutor filmu „Szukając Vivian Maier” – w kinach od 9 maja. Patronat medialny: Art&Business, MaleMEN, LABEL, Fotopolis, artinfo.pl, FineLife, Fotografia Kolekcjonerska, Doc!Photo Magazine

Wszystkie zdjęcia pochodzą z materiałów prasowych. Pełną biografię ekscentrycznej niani możecie przeczytać na oficjalnej stronie.

Comments
3 Komentarze to “Niania z Chicago”
  1. Mariusz pisze:

    Świetne zdjęcia, jest w nich coś mrocznego ale wciągają niezmiernie

    • US-lovers pisze:

      Tak, są niesamowite! Tajemnicze (na niektórych wręcz „wieje grozą”), ale tak jak piszesz – wszystkie wciągają. Naprawdę warto zapoznać się z twórczością „niani z Chicago”.

  2. Hi there! Quick question that’s entirely off topic.
    Do you know how to make your sikte mobile friendly?

    My blog looks weird when viewing from my apple iphone. I’m trying to find a templpate or plugin tht might be able to fix this
    issue. If yyou have any recommendations, ppease share.
    Wiith thanks!

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.