Kobieta kochana przez wszystkich

Dawno mnie tu nie było. I chociaż pewnie to ja bardziej stęskniłam się za blogiem niż blog za mną, należą mu się przeprosiny. Ostatnie tygodnie (miesiące!) były wariackie, na wszystko brakowało czasu, a tematy na kolejne wpisy trafiały do szuflady (zaraz, zaraz, czy ja w ogóle mam w domu jakieś szuflady?), do szkiców w skrzynce pocztowej albo na przypadkowe skrawki papieru, których nigdy w życiu nie odnajdę.

Nie znaczy to jednak, że w ogóle nie pracowałam nad nowymi tekstami dla US-loversów. Wręcz przeciwnie. Nawet podczas mojej ostatniej podróży, nie do USA wcale, wokół mnie roiło się od amerykańskich inspiracji, które aż prosiły się o to, żeby je wykorzystać. Co niniejszym czynię. 🙂

Na pierwszy ogień pójdzie szalenie ważny dla Amerykanów symbol, a dlaczego zainspirowały mnie do napisania o nim wakacje w jednym z europejskich krajów, przeczytacie… za kilka akapitów.

Statua Wolności to ikona Stanów Zjednoczonych i atrakcja turystyczna chyba najczęściej pojawiająca się na magnesikach i innych dość tandetnych pamiątkach (właśnie, właśnie, taka sama podobizna zdobi moją podkladkę pod myszkę).

SW

Wcale nie powstała jednak w Stanach, a we Francji, gdzie tamtejszy rząd przekazał ją w prezencie amerykańskiemu ambasadorowi z okazji stulecia uchwalenia Deklaracji Niepodległości, po czym przypłynęła statkiem do nowej ojczyzny.

Zanim jednak dotarła, cała i zdrowa, musiała zostać rozebrana na części. Dokładnie na 350 fragmentów o wadze od kilkuset kilogramów do kilku ton. Prawe ramię, to trzymające pochodnię, odbyło wycieczkę za Atlantyk po raz drugi w swoim krótkim jeszcze wtedy życiu, ponieważ 8 lat wcześniej ten sam element odwiedził Stany w celach promocyjnych i propagandowych.

Wreszcie, w 1886 roku, całość, zmontowana i zabezpieczona, stanęła u ujścia rzeki Hudson. I od tamtej pory dumnie spogląda na imigrantów przybywających do USA za chlebem, podróżników spragnionych amerykańskich doznań i oczywiście mieszkańców Nowego Jorku.

statue-liberty-full-front

Przez długie lata, zanim pojawiły się samoloty, to właśnie Statua była pierwszym obiektem widocznym dla imigrantów z Europy na amerykańskim lądzie. Tym samym posąg stał się „patronem” osób, które zmierzały ze Starego Świata do tego nowego, lepszego, wymarzonego. Oficjalna nazwa obiektu to zresztą „Wolność opromieniająca świat” i faktycznie, przez bardzo długi czas Statua była symbolem wolności i marzeń.

Na tym zresztą symbolika się nie kończy. Trzymana przez kobietę pochodnia odnosi się do postępu, a tablica symbolizuje amerykańskie prawo (ach, Amerykanie kochają to swoje prawo). Na postumencie znajduje się również pęknięty łańcuch, czyli alegoria wyzwolenia.

Matki, żony i kochanki. A nie, jednak tylko matki i kochanki

Statua została wzniesiona w latach 1884–1886 według projektu Frédérica Auguste’a Bartholdiego, znanego nieco szerszej publiczności Gustawa Eiffla (który odpowiadał za stronę konstrukcyjną dzieła) i Richarda Morrisa Hunta (ten pan miał za zadanie stworzyć tylko i aż postument. Na niego najmniej osób zwraca uwagę, ale wiadomo, że bez fundamentów nie ma budowli, więc panu należy się przynajmniej wzmianka).

Uwierzycie, że posąg jest dwa razy niższy niż Pałac Kultury i Nauki w Warszawie?! Ma 93 metry (PKiN – 231), twarz matki autora i ciało… jego kochanki. Ciekawe, czy panie miały okazję kiedykolwiek się spotkać i czy się lubiły. Albo czy spodobałaby się im takie połączenie głowy z korpusem. 😉

224891

Jeszcze ciekawsze jest to, że posąg początkowo wcale nie był zielonkawy. Jego oryginalny kolor to połyskujący brąz, ponieważ konstrukcja została wykonana z miedzi – to, co widzimy obecnie, to pokrywająca całość patyna.

Mosiężna kobieta jest dość potężna – waży 229 ton (sama tabliczka – 31 ton!). Dla ścisłości i ku uciesze miłośników matematyki dorzucę jeszcze kilka liczb. Na szczyt posągu prowadzą 354 stopnie, a korona ma 7 promieni i znajduje się w niej 25 okien.

Ten monumentalny obiekt doczekał się uwiecznienia na milionach fotografii, tysiącach obrazów, a także stałego miejsca w kulturze. Był wielokrotnie opisywany, a jeszcze częściej pojawiał się w filmach. Jest nawet taki słynny cytat Woody’ego Allena ze Statuą w roli głównej: „Mo­je życie jest żałos­ne. Os­tatni raz byłem w ko­biecie, zwie­dzając Sta­tuę Wolności.” Może i Allen miał na co narzekać, to już jego prywatna sprawa, ale ja tam myślę, że zwiedzić Statuę Wolności – to jest coś!

1

2

A inspirację, o czym dziś napisać na blogu, podsunęła (najpierw mojemu mężowi, natomiast on mi) wizyta w Colmar w Alzacji, gdzie znajduje się muzeum Bartholdiego.

4

Tak wyglądał pan Bartholdi, kiedy był piękny i młody…

1

2

3

…tak wygląda jego muzeum w Colmar….

5…a tak wygląda nieco mniejsza niż ta amerykańska Statua Wolności, również w Colmar.

Reklama
Comments
2 Komentarze to “Kobieta kochana przez wszystkich”
  1. A Alzacja też jest piękna! 🙂

    • US-lovers pisze:

      Prze-piękna! Po przejechaniu Francji wszerz (na wzdłuż przyjdzie pora podczas kolejnej podróży) stwierdzam, że jednak wpływy niemieckie, mur pruski i odrobina mięsa na talerzu – to jest to! 🙂

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

%d blogerów lubi to: