Przyszłość jest kobietą
29 lutego 2012 r. w Polskiej Akademii Nauk odbyło się spotkanie z Susan Whiting, wicedyrektor firmy Nielsen specjalizującej się w badaniach rynku mediów. Whiting zapoznała uczestników konferencji z wynikami researchu dotyczącego zachowań i stylu życia kobiet, przeprowadzonego w 21 krajach na świecie.
Spotkanie zainaugurowało serię comiesięcznych wideokonferencji z amerykańskimi ekspertami, w ramach których będą poruszane tematy ważne dla kobiet w Polsce.
Sympatyczna blondynka w okularach w złotych oprawkach bardzo optymistycznie opowiadała o systematycznie powiększającym się udziale kobiet w podejmowaniu decyzji zarówno w domach, jak i w biznesie; o stosowaniu najnowszych technologii i mediów społecznościowych; o sposobach, w jaki pracodawcy moga ułatwić paniom połączenie ról żony, matki i bizneswoman.
Tak optymistycznie, że uwierzyłam, że naprawdę kwestia przedsiębiorczości kobiet idzie w naprawdę dobrym kierunku. I o to chodziło:) Mimo że walczącą feministką nie jestem, takie słowa dodają animuszu.
A więc jakie – zdaniem Susan Whiting i Nielsena – są współczesne kobiety? Ze względu na zawód szczególną uwagę zwróciłam na informację o ich coraz mniejszej podatności na reklamy :-] Te publikowane w internecie mają wpływ na decyzje zakupowe tylko 10% pań.
Szczególną wagę przywiązują do jakości kupowanych produktów. Spośród blisko dwudziestu czynników istotnych w procesie kupowania to właśnie jakość jest najważniejsza; niska cena nie plasuje się nawet w pierwszej trójce.
Więcej ciekawostek i badań możecie znaleźć na stronie www.nielsenwire.com.
Z przytoczonych na konferencji badań można było wyciągnąć wniosek, że… panie naprawdę dają radę! 🙂 W związku z tym pojawiło się pytanie: jeśli kobiety są takie niezależne i świadome i ciągle pojawiają się kolejne formy wspierania ich w dążeniu do rozwoju kariery w harmonii z życiem rodzinnym (wiem, długie i skomplikowane to moje zdanie), czy przypadkiem za jakiś czas to panowie nie będą pełnić funkcji housewives? Susan Whiting odpowiedziała z uśmiechem, że faktycznie, można by pomyśleć nad programem „Men of Tomorrow”… 🙂
Zainteresowanych odsyłam na stronę Ambasady.