Książki

Delicje ciotki Dee

Spokojne miasteczko Midwesttu, czyli Środkowego Zachodu USA – to jeden z wielu światów Nowego Świata. Dla Europejczyka okazuje się egzotyczny. Jest to książka dla wszystkich, którzy Stanów nie znają, oraz dla tych którzy chcieliby je sobie przypomnieć – czytam w opisie wydawcy. I dodaję: oraz dla tych, którzy podczas pierwszej wizyty w USA tak jak autorka uśmiechali się na widok równo przystrzyżonych trawników, zastanawiali nad fenomenem garage sales i uczyli się obsługi amerykańskiej wtyczki czy spłuczki w toalecie.

Akcja dzieje się w latach 80. i czytając dziś „Delicje…” już nie wszystko szokuje tak, jak szokowało pewnie pierwszych czytelników. Wciąż jednak jest inaczej, bo „amerykańsko”.

Polecam, polecam, polecam.

Przeczytaj całą recenzję

Oczy wuja Sama

Jestem zawiedziona. Świeżutka niczym donut amerykańskiego policjanta książka Bartosza Gardockiego miała być przewrotną relacją z podróży po Stanach, obalającą mity i ukazujący drastycznie inny niż w hollywoodzkich filmach obraz USA.

Nie jest ani aż tak przewrotna, ani aż tak drastyczna.

Autor wrzuca granat do cukierkowego świata rodem z odrealnionego „Beverly Hills 90210” – przeczytałam w jednej z recenzji. Nieprawda. Autor jest zachwycony Stanami, tym, ile rewelacyjnych widoków, nowych znajomości i możliwości oferuje; a że krytykuje politykę Busha i podejście rządu do weteranów wojny w Iraku czy Afganistanie (jak i podejście weteranów tej wojny do rządu); że negatywnie wyraża się od uzależnionych od hazardu, którzy niszczą swoje życie? Gdzie tu granat? Zdrowy rozsądek. To nie krytyka Ameryki jako takiej, tylko jak najbardziej właściwe podejście do tej kwestii.

Jednocześnie cieszę się, że ten granat nie rozerwał aż tak bardzo świata polukrowanego niczym wspomniany na początku donut, bo zawsze lepiej czytać o tym, co ciekawe, wielkie, fascynujące i zapierające dech w piersiach niż o tym, że Ameryka jest na dnie.

Przeczytaj całą recenzję

Stażystka

W Ameryce ta książka wywołała burzę. Prezydent i studentka, która może jeszcze nawet głosować?! I to nie jakiś tam prezydent, ale uwielbiany przez tłumy, przystojny, inteligentny, katolik, symbol państwa? W Polsce zainteresowanie ploteczkami, zwłaszcza z życia osób publicznych, jest nie mniejsze – ale że to nie nasz prezydent, to i burza będzie mniejsza.

Chociaż… czytając o tym, że w trakcie półtorarocznego romansu JFK ani razu nie pocałował dziewczyny, która posłusznie spełniała wszystkie jego zachcianki, albo o tym, że podsuwał jej swoich bliskich współpracowników (w końcu oni też mieli swoje zachcianki), można być zszokowanym.

Przeczytaj całą recenzję

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.